Co zabrać w góry zimą?

góry zimą

Zimowa wycieczka górska to świetna sprawa. Piękne widoki, lekko szczypiący po policzkach mróz z roku na rok przyciągają do gór wiele osób. Gdy nasze wyprawy odbywają się latem czy wiosną, możemy ze sobą wziąć o wiele mniej sprzętu niż zimą. Dlaczego? Cóż, przyczyn jest wiele. A jedną z kluczowych jest naturalnie nasze bezpieczeństwo.

Góry zimą – dobry czy zły pomysł?

Góry ulokowane w Europie Centralnej raczej nie uchodzą za zbyt wymagające. Daleko nam do Alp, że nie wspomnę tu nawet o Himalajach. Mimo wszystko, z roku na rok, w Polsce nie ma sezonu turystycznego, kiedy te pozornie bezpieczne, proste techniczne szczyty, nie pozbawiłyby kogoś życia. Co ważne, ludzie giną nie tylko w Tatrach. Nawet na Królowej Beskidów, czyli na Babiej Górze, często zdarzają się wypadki śmiertelne. Niestety, ale często jest tak, że odpowiedzialność za to ponosimy tylko my sami.

Na szlakach często można spotkać osoby, które nic nie robią sobie z dopasowania obuwia czy wzięcia ze sobą choćby podstawowego prowiantu. O ile latem takie igranie może ujść na sucho, o tyle zimą, sytuacja staje się już o wiele bardziej poważna. Gęsty, zbity śnieg sprawia, że trasa, którą wielokrotnie pokonywaliśmy latem, staje się o wiele bardziej skomplikowana i złożona technicznie, niż na przykład latem, gdy na dworze było idealne +21 stopni i bezchmurne niebo.

Mimo wszystko, wiele osób wychodzi na szlaki zimą i zawsze wraca do domu. A zatem może te Beskidy czy Sudety wcale nie są aż tak straszne? Wydaje mi się, że nie można wyciągać tak jednoznacznych, wręcz zero-jedynkowych wniosków. Nieraz turysta pokona jakiś szlak dziesiątki razy, nawet w deszczu i wróci do domu bezpiecznie, a jeden, jedyny raz, coś pójdzie nie tak i w dobrym układzie skończy się na konieczności wzywanie pogotowia. Można jednak zwiększyć swoje szanse. Jak?

Podstawowe wyposażenie na wycieczkę w góry zimą

Kluczową rolę odgrywa oczywiście połączenie obuwia z odzieżą. Kurtka powinna być ciepła, a zarazem taka, abyśmy nie pocili się na potęgę. Znacząco zwiększa to uczucie zmęczenia. Dobrze jest też ubrać termoaktywną koszulkę i bluzę. Spodnie muszą zapewnić dobrą izolację przed śniegiem i pochłanianiem wilgoci. Zmęczony, pocący się człowiek, wilgotne spodnie i siarczysty mróz to nigdy nie jest dobre połączenie, bez względu na to, czy to Beskid Śląski, czy Tatry. Co jeszcze warto wziąć ze sobą?

  • raki lub nakładane na buty mini-raczki,
  • kijki do nordic walking, żeby stabilizować pozycję ciała, na przykład na śliskiej nawierzchni,
  • plecak,
  • ciepły napój przygotowany w termosie,
  • kilka batoników energetycznych lub czekoladowych,
  • zamienną parę skarpet, zapasowe sznurówki, drugą koszulkę i bluzę,
  • powerbank do telefonu, by w razie zgubienia się na szlaku, stale zachować łączność ze światem.

Zasady w górach podczas zimowych wypraw

Pamiętajcie o tym, że poczucie dnia i własnych sił zawsze jest względne. Jeśli w grudniu jesteście na szlaku po 15:00 i macie jeszcze nie mniej niż 2 godziny marszu, to sytuacja robi się niepewna. Słońce zachodzi szybko, a zapewne mało kto był na tyle przewidujący, by wziąć ze sobą czołówkę czy zwykłą latarkę, prawda? Wracane w górach po zmroku, gdy na dworze jest śnieg, a temperatura szybko spada, nigdy nie należy do przyjemności.

Jest to ten moment, kiedy trzeba zwolnić tempo marszu, co nastawi nas na jeszcze dłuższą ekspozycję na mróz. Jeśli możemy sobie poświecić telefonem, może nie zboczymy ze szlaku, bo przecież w ciemnościach każde drzewo czy każdy głaz wygląda tak samo, ale jeśli bateria jest bliska rozładowania, to może się już robić naprawdę niebezpiecznie. Wiele osób skłania się ku temu, aby w zimie schodzić ze szlaku już około godziny 15:00, żeby mieć jeszcze trochę tego „awaryjnego” czasu w rezerwie, gdyby coś poszło nie tak. Nocne przemierzanie skutych śniegiem i lodem tras, to proszenie się o wypadek.

Trzeba też pamiętać o tym, że zmęczenie podczas wędrówki w błocie czy śniegu sprawia, że pokonanie danej trasy może wydłużyć się o ponad połowę względem czasu, jaki był nam niezbędny latem. Oznacza to, że jeśli dany odcinek szlaku przy ładnej pogodzie pokonaliście w godzinę, to w zimie będzie on kosztować Was nie mniej niż 1,5 godziny i znacznie więcej energii. Mierzmy siły na zamiary i naprawdę, czasem warto wybrać się uroczą, spokojną trasą asfaltową, na którą znów można wrócić w kolejny weekend, niż porywać się na szlak i ryzykować – w dobrym układzie – złamanie, które zepsuje nam cały ten piękny zimowy sezon.

Podobne